Chcemy być jeszcze bliżej Was. Wyruszamy na ulice, żeby poznać Wasze problemy i o nich porozmawiać. Być może wspólnie uda nam się zaradzić tym bolączkom. Dziś jesteśmy w Jemiołowie.
1. JANINA SZOTA
- U nas jest dobrze, cicho i spokojnie, co ważne - nie ma żadnego ; ; złodziejstwa. Wieś jest zadbana, sporo tu zieleni dzięki pięknym i i starym lipom. Mieszkam tutaj od 1945 roku.
2. JÓZEF SZOTA
- Mamy już kanalizację, ale brakuje porządnych ulic i chodników. Wieś może pochwalić się pięknym skansenem maszyn rolniczych. W najbliższych planach mamy postawienie starej kuźni.
3. MARIANNA PISKORZ
- Pamiętam, gdy tu przybyłam. Było sporo Niemców, nie chcieli opuszczać rodzinnych stron. Żal nam ich było. Mieszkam w takiej poniemieckiej chałupie, która wymaga remontu.
4. IZABELA SKRYPNIK
- Nie ma ładniejszej miejscowości nad Jemiołów! Jakiś czas mieszkałam w Ośnie Lubuskim, ale wróciłam i nigdzie bym już nie wyjechała. Bo po co?
5. JÓZEF ROZKOWIŃSKI
- Niczego tu nie brakuje. Urodziłem się przed 60 laty, jak człowiek całe życie w jednym kącie przesiedział, to ten kąt musiał mu się spodobać. I tak jest w moim przypadku.
6. DOROTA OSTROWSKA
- Czekam na wyniki matury, jak zdałam, pójdę na hotelarstwo. Myślę, żeby na dobre opuścić Jemiołów, bo tu młody człowiek nie ma co robić, nie ma gdzie się spotykać.
7. AREK ŚWIERZKO
- Staram się wieś upiększać. Robię figury z drewna i stawiam je w różnych zakątkach, przy sklepie, w skansenie, wyposażyłem też plac przed świetlicą. Wszystko dla Jemiołowa!
8. STANISŁAWA ŚWIERZKO
- Mieszka się ładnie. W ogóle polecam wszystkim Jemiołów, warto tutaj zaglądnąć. Może tylko przydałby się gazociąg, zimą palimy drewnem, a gazem byłoby wygodniej.
9. ANDRZEJ CHOJNACKI
- Od 20 lat mieszkam w Jemiołowie, przyjechałem tu z łódzkiego i nie żałuję tamtej decyzji. Miałem trochę ziemi, pracowałem też w szkole, a teraz myślę o agroturystyce.
Gazeta Lubuska z dnia 29 maja 2008r. Tytuł ,,Jak tu się mieszka''. W sobotę następny artykuł o Jemiołowie w Gazecie.
Artykuł "ZAJRZYJCIE DO JEMIOłOWA".
Niezwykłej urody są wsie położone z dala od dużych szlaków komunikacyjnych, ale Jemiołów usytuowany gdzieś na końcu lokalnej drogi jest miejscem nie tylko zacisznym, ale i zadbanym jak chyba żadna wieś w powiecie. Nie wiem, czy to właśnie spokój pozwala mieszkańcom skupić się na swoich obejściach i wspólnych placach, czy też po prostu jemiołowski duch miejsca sprzyja dobremu gospodarowaniu.
Wieś jest rozległa, położona na osi północ-połu-dnie przy dwóch równoległych drogach, między którymi stawy, a na środku - wśród starych lip - pełen uroku czarno-biały kościółek z pruskiego muru. Uwagę zwracają duże, bogate poniemieckie domy, ale przede wszystkim mnóstwo drewnianych rzeźb i mebli autorstwa Arka Świerzko - stoją na placu przy sklepie i przy świetlicy. Uwagę przykuwa też skansen maszyn rolniczych nad stawem na prawo od świątyni, a w samym stawie można popływać rowerem wodnym... Zauważyliśmy też, że jeden z wiejskich ogromnych budynków gospodarczych przeobraża się w oberżę z pokojami gościnnymi, a właściciel sąsiedniej posesji zdradził nam, że myśli o agroturysty¬ce. Wesele w Jemiołowie? Czemu nie! Obawiam się jednak, że po takiej imprezie będzie bardzo trudno wyjechać z wioski - która nie tylko z racji położenia na wzgórzu - może kojarzyć się z niebem.
Tekst napisał KRZYSZTOF FEDOROWICZ Gazeta Lubuska z dnia 28.05.2008r.
Artykuł "NASZE PASJE".
NASZE PASJE W JEMIOŁOWIE POD ŁAGOWEM ARKADIUSZ SWIERZKO ODKRYŁ W SOBIE ARTYSTYCZNY TALENT.
LEŚNE STWORY, CHUDZIELCE GRAJKOWIE I OLBRZYMY.
Podłagowska wieś zmieniła się w ostatnich latach nie do poznania: skwery, place i podwórka opanowują pełne uroku rzeźby autorstwa miejscowego twórcy.
- Swój talent odkrył późno, bo dopiero w wieku 30 lat. Rzeźbi z zamiłowania, i to prawdziwy samouk, nikt go przecież nie uczył pracy w drewnie - zauważa Stanisława Swierzko, która jednocześnie przyznaje, że jej syn kontynuuje tradycje rodzinne: - Mój ojciec, Aleksander Sobolewski, miał taki talent. Jego umiejętności manualne były wprost niebywałe! Potrafił wykonywać piękne figury, ale nie brakowało mu też serca do wyszywania.
Meble z krzywych gałęzi
Arkadiusz Swierzko pracuje w tartaku w Toporowie, i nie zaprzecza, że drewnem interesuje się dopiero od kilku lat. -Teraz praktycznie cały wolny czas poświęcam wykonywaniu postaci w drewnie, ale nie mniej interesują mnie meble -opowiada o swojej pasji mieszkaniec Jemiołowa. - Robię je z gałęzi, ale nie tych pochodzących z drzew, bo drzew mi żal, lasów mamy przecież coraz mniej, a używam jedynie gałęzi z krzaków. Okorowuje je i wyrabiam krzesła, stoły czy nawet kanapy. I czym bardziej krzywe te gałęzie, tym są ciekawsze!
Ławki pilnują olbrzymy
Drewniane figury autorstwa pana Arkadiusza można spotkać w całej wsi. Dziwne postacie przypominające bajkowe leśne długonose stwory siedzą na pieńkach w przydomowym ogrodzie. Dmący we flet dziad wlazł z drewnianą babą na wóz drabiniasty w skansenie maszyn rolniczych, utworzonym z inicjatywy mieszkańców nad jednym z jemiołowskich stawów. Ale rachitycznego chudzielca, dźwigającego wiadra pełne wody, spotykamy też przy żurawiu ustawionym obok wiejskiego sklepu, no i wszędzie te krzesła i kanapy, wyplatane z gałęzi: przy domu, przy wiejskiej świetlicy, a koło sklepu znów ławka pilnowana przez dwa olbrzymy...
- Czym więcej robię, tym piękniejsze figury wychodzą - konstatuje Swierzko. -Pracy swojej nie żałuję i tej na rzecz wsi nie wyceniam. Robię społecznie, by naszą wieś uatrakcyjnić i upiększyć.
Tekst napisał KRZYSZTOF FEDOROWICZ Gazeta Lubuska z dnia 30.05.2008 r.