- Trześniówek
- Cezary Mucha, 2015 Dec 17, 12:49
Trześniówek z dawnych lat - autorstwo - Willy Gutsche, Czasopismo Heimatbrief, nr 2/1985
Nasza rodzinna miejscowość leży pośrodku wyżyny torzymskiej, w jednej z najbardziej czarujących okolic Marchii Brandenburskiej (Nowa Marchia). Trześniówek graniczy na południu z Jemiołowem i Malutkowem, na zachodzie z Lindo, na północy z Trzemesznem Lubuskim. Mapka z OHB 2/2012 W części wschodniej teren Trześniówek graniczy z ok. 200 km obszarem Bukowca, z bardzo pagórkowatym lasem mieszanym, gdzie jeziora Buszno, Ciecz oraz Łagowskie tworzą od północy w kierunku południowym łańcuch sięgający niemal do Poźrzadła. Niemiecka nazwa miejscowości przekształcała się następująco: początkowo Kubach, poprzez Kerseam, Kersbom, Kirschbaum, (napis na dzwonie z 1661), aż do GroBkirschbaum, czyli Trzebiechów. Nie sposób powiedzieć nic precyzyjnego na temat założenia wsi. Niemniej jednak jej genezę datuje się na początek 13 wieku, co pokrywa się mniej więcej z założeniem Łagowa, który w roku 1926 świętował 700-lecie istnienia.
Wiadomo, że Trześniówek jako ówczesna własność Klepziga w 1350 przypadł ordzie Joannitów i stał się częścią składową komturii Łagów. Od 1700 roku nasza wieś była zamieszkana przez osiadłych rolników, którzy byli ściśle związani z tym miejscem. Kiedy nadszedł rok 1939 wieś została wysiedlona. Jej obszar został włączony do terenu poligony w Wędrzynie.
Wieś musiało opuścić: 2 majątki, 16 rolników, 9 chałupników, 11 rzemieślników, 15 robotników, oraz nauczyciel z całą rodziną. Łącznie 450 mieszkańców, Trześniówek został opustoszony, ale nie zapomniany. Trześniówek to była duża pagórkowata miejscowość, na bagnistym terenie rozciągającym się od wschodu na zachód. Od drogi głównej prowadzącej przez środek wsi rozciągały się liczne odnogi, prowadzące do poszczególnych zagród. Pomiędzy wzniesieniami Schulzenberg, a Kretschmannsberg stał kamienny pomnik upamiętniający masakrę ludności z roku 1913.
Pośrodku wsi (na wzgórzu Krugera), główna ulica krzyżowała się z drogami na Trzemeszno i Malutków. Przy skrzyżowaniu stała remiza strażacka, na zachód od niej kuźnia. Na wschód od skrzyżowania, na dziedzińcu otoczonym kamiennym murem stoi kościół ewangelicki (wśród rodzimych mieszkańców nie było innowierców). Kościół w większości zbudowany jest z kamienia, który został otynkowany, a na górze wznosi się drewniana, czterościenna wieża, którą w 1974 roku widziałem z drogi na Jemiołów. Nie odważyłem się pójść dalej w stronę wsi, ażeby nie utracić fotografii. Na wschód od kościoła stała szkoła, w której mieszkał również nasz nauczyciel. Pastor mieszkał w Lindo, ponieważ obie wsie tworzyły jedną parafię. W Lindo od roku 1682 prowadzono również księgi parafialne. Tam również udawano się celem wyznania wiary ewangelickiej (u Pastora).
Lindo oraz Trześniówek należały do tego samego okręgu administracyjnego. Trześniówek był wsią rolniczą. Rolnictwo było zatem głównym źródłem utrzymania mieszkańców. Domy mieszkalne zazwyczaj zwrócone były przyczółkiem w kierunku ulicy, i włączywszy stajnie i obory, tworzyły czworokąt wokół podwórza, tak że każde gospodarstwo stanowiło zamkniętą całość. W tyle bardzo często znajdował się duży ogród owocowo-warzywny. Okoliczne ziemie uprawne nie były zbyt żyzne.
Uprawa była dodatkowo utrudniona przez ukształtowanie terenu, mianowicie stromo opadające wzgórza. Uprawiano przede wszystkim żyto, jęczmień, ziemniaki oraz buraki pastewne. Pszenica była rzadkością, buraków cukrowych nie spotykano prawie wcale. Konieczna była uprawa roślin zielonych (seradeli, lucerny), ponieważ za względu na niedostatek łąk siano nie wystarczało jako pożywienie na czas zimy, a droga na pastwisko była zbyt długa.
Nie istniało uregulowane gospodarowanie wypasem. Trzymano wysokowartościowe bydło, które jeszcze w czasach przed I Wojną Światową było poddawane stałej kontroli jakości. Hodowano również świnie szlachetne. Jeszcze na początku stulecia było również wiele owiec. W wyniku pracowitości i dobrego planowania we wsi było wielu bogatych rolników. Poza tym istniały dwa sklepy, w których można było kupić wszelkie potrzebne rzeczy, począwszy od śledzi, aż po fajki na tytoń. Nikt nie uskarżał się na brak pracy. Szewcy, rzeźnicy, kowale, inspektorzy mięsni - wszyscy mieli zajęcie. Takiej prawdziwej biedy nie było wśród mieszkańców. Nie było też dużej różnicy warstw w społecznych, wszyscy tworzyli pewną wspólnotę. Mieszkańcy byli więc przerażeni, kiedy dowiedzieli się o przesiedleniach, a tym bardziej, gdy ustalono konkretne miejsca przesiedleń. Gdy wszyscy zapuścili już korzenie, przyszły wypędzenia - zjawisko, tak straszne, że trudno sobie wyobrazić coś gorszego. Wielu z naszych przepłaciło je życiem. Straciliśmy strony rodzinne, nigdy jednak o nich nie zapomnieliśmy. Gdzie snują się wody Odry i Warty, tam po wsze czasy będą nasze rodzinne strony!
Willy Gutsche
Tłumaczenie z j. niemieckiego Anna Łukasiewicz
|
|